Magazine Poésie

Czeslaw Milosz – Don (Dar, 1974)

Par Stéphane Chabrières @schabrieres

Czeslaw MiloszUn jour de parfait bonheur.
Le brouillard se leva tôt, je travaillais dans le jardin.
Des colibris visitaient des fleurs de chèvrefeuille.
Aucun désir de possession en moi.
Personne qui me semble digne d’envie.
Tout le mal enduré, je l’oubliai.
Je ne m’embarrassais pas d’avoir été autre fois le même homme.
Dans mon corps nulle douleur.
Me redressant, je vis la mer bleue et des voiles.

*

Dzień taki szczęśliwy.
Mgła opadła wcześnie, pracowałem w ogrodzie.
Kolibry przystawały nad kwiatem kaprifolium.
Nie było na ziemi rzeczy, którą chciałbym mieć.
Nie znałem nikogo, komu warto byłoby zazdrościć.
Co przydarzyło się złego, zapomniałem.
Nie wstydziłem się myśleć, że byłem kim jestem.
Nie czułem w ciele żadnego bólu.
Prostując się, widziałem niebieskie morze i żagle.

*

A day so happy.
Fog lifted early. I worked in the garden.
Hummingbirds were stopping over the honeysuckle flowers.
There was no thing on earth I wanted to possess.
I knew no one worth my envying him.
Whatever evil I had suffered, I forgot.
To think that once I was the same man did not embarrass me.
In my body I felt no pain.
When straightening up, I saw blue sea and sails.

***

Czesław Miłosz (1911–2004)Où le soleil se lève et où il se couche (Gdzie słońce wschodzi i kędy zapada, 1974) – Berkeley, 1971



Retour à La Une de Logo Paperblog

A propos de l’auteur


Stéphane Chabrières 13365 partages Voir son profil
Voir son blog

Dossiers Paperblog

Magazines